"L. ZIELENIEWSKI" - TO BRZMI DUMNIE !
W 200 rocznicę powstania i nieprzerwanej działalnooeci Zakładów Budowy Maszyn i Aparatury im. Ludwika Zieleniewskiego w Krakowie.
Wszyscy wiemy, że to nie jest zwykła fabryka. To nie są zwykłe mury i zwykłe maszyny. To ZIELENIEWSKI. Nazwa - legenda, od stuleci zawsze żywy symbol możliwości i ambicji polskiego przemysłu maszynowego. Tę pierwszą w Krakowie, a jedną z pierwszych w Polsce pracującą do dziś bez przerwy fabrykę założył przed dwustu laty niepiśmienny warszawski kowal Antoni. Skromną ojcowską kuźnię rozbudował, unowocześnił, wzbogacił o nowe pomysły
i możliwości nasz patron, Ludwik Zieleniewski.
Po nim pojawili się na ulicy św. Marka, na Krowoderskiej, na Grzegórzkach, w fabrykach nad Wisłą, Wartą, Przemszą, Sanem, lwowską Pełtwią jego synowie. Ich słowo znaczyło więcej niż weksel. Ich życie cechował kult uczciwości, szacunku dla klienta, pracowników, ich zawodowych ambicji, precyzyjnej, dobrej pracy. Takie były też wszystkie pokolenia pracowników "Zieleniewskiego".
Los, w ostatnich kilkudziesięciu latach niezbyt łaskawy dla ongi bogatego, sławnego zakładu przy krakowskiej ulicy Grzegórzeckiej, niemal w ostatniej chwili zmienił wyrok.
ZIELENIEWSKI nie wypadł na kolejnym, niezwykle ostrym, trudnym zakręcie historii. Żyje, pracuje, daje nam wszystkim nadzieję lepszych dni. Jego nazwa nieodmiennie kojarzy się z Krakowem, ale jego wyroby - znowu pojawiające się coraz częoeciej na rynkach europejskich - są reprezentatywne dla najlepszych tradycji i możliwości całego polskiego przemysłu i polskich robotników.
Za trzy lata Kraków będzie obchodzić 750-lecie swoich urodzin; my swe 200-lecie obchodzimy już dziś. Dwa wieki, ponad 1/4 całych dziejów miasta związana jest z historią naszej fabryki! Jubileusz 200-lecia winien więc stać się hołdem dla całych pokoleń "Zieleniewszczaków": tych, którzy są już po Tamtej Stronie, tych seniorów na emeryturze i tych, którzy nadal przekraczają codziennie bramę starego grzegórzeckiego zakładu. Bez znajomości ich losów, bez szacunku dla ich pracy, tradycji i nadziei nasza wiedza o Polsce, o Krakowie, o robotnikach wielkiego przemysłu byłaby fragmentaryczna i nieprawdziwa. Jestem pewien, że najtrudniejszy w swych dziejach okres ma już "Zieleniewski" poza sobą. W dniach naszych urodzin życzmy więc sobie już nie przetrwania, ale rozwoju, nie związania końca z końcem, ale odczuwalnych przez nas wszystkich nowych osiągnięć. Każdy rok Zakładów "L. Zieleniewski" ma być w tym trzecim stuleciu lepszy i - wszystko na to wskazuje - będzie lepszy. Podobne przekonanie wyrażał ongi wchodząc do krakowskiej kuźni po swoją przepustkę do historii polskiego przemysłu młody czeladnik kowalski Antoni Zieleniewski. Nie widzę powodów, by nam się miało nie udać.
Zbigniew Wolfram
Kraków, lato 2004
W 200 rocznicę powstania i nieprzerwanej działalnooeci Zakładów Budowy Maszyn i Aparatury im. Ludwika Zieleniewskiego w Krakowie.
Wszyscy wiemy, że to nie jest zwykła fabryka. To nie są zwykłe mury i zwykłe maszyny. To ZIELENIEWSKI. Nazwa - legenda, od stuleci zawsze żywy symbol możliwości i ambicji polskiego przemysłu maszynowego. Tę pierwszą w Krakowie, a jedną z pierwszych w Polsce pracującą do dziś bez przerwy fabrykę założył przed dwustu laty niepiśmienny warszawski kowal Antoni. Skromną ojcowską kuźnię rozbudował, unowocześnił, wzbogacił o nowe pomysły
i możliwości nasz patron, Ludwik Zieleniewski.
Po nim pojawili się na ulicy św. Marka, na Krowoderskiej, na Grzegórzkach, w fabrykach nad Wisłą, Wartą, Przemszą, Sanem, lwowską Pełtwią jego synowie. Ich słowo znaczyło więcej niż weksel. Ich życie cechował kult uczciwości, szacunku dla klienta, pracowników, ich zawodowych ambicji, precyzyjnej, dobrej pracy. Takie były też wszystkie pokolenia pracowników "Zieleniewskiego".
Los, w ostatnich kilkudziesięciu latach niezbyt łaskawy dla ongi bogatego, sławnego zakładu przy krakowskiej ulicy Grzegórzeckiej, niemal w ostatniej chwili zmienił wyrok.
ZIELENIEWSKI nie wypadł na kolejnym, niezwykle ostrym, trudnym zakręcie historii. Żyje, pracuje, daje nam wszystkim nadzieję lepszych dni. Jego nazwa nieodmiennie kojarzy się z Krakowem, ale jego wyroby - znowu pojawiające się coraz częoeciej na rynkach europejskich - są reprezentatywne dla najlepszych tradycji i możliwości całego polskiego przemysłu i polskich robotników.
Za trzy lata Kraków będzie obchodzić 750-lecie swoich urodzin; my swe 200-lecie obchodzimy już dziś. Dwa wieki, ponad 1/4 całych dziejów miasta związana jest z historią naszej fabryki! Jubileusz 200-lecia winien więc stać się hołdem dla całych pokoleń "Zieleniewszczaków": tych, którzy są już po Tamtej Stronie, tych seniorów na emeryturze i tych, którzy nadal przekraczają codziennie bramę starego grzegórzeckiego zakładu. Bez znajomości ich losów, bez szacunku dla ich pracy, tradycji i nadziei nasza wiedza o Polsce, o Krakowie, o robotnikach wielkiego przemysłu byłaby fragmentaryczna i nieprawdziwa. Jestem pewien, że najtrudniejszy w swych dziejach okres ma już "Zieleniewski" poza sobą. W dniach naszych urodzin życzmy więc sobie już nie przetrwania, ale rozwoju, nie związania końca z końcem, ale odczuwalnych przez nas wszystkich nowych osiągnięć. Każdy rok Zakładów "L. Zieleniewski" ma być w tym trzecim stuleciu lepszy i - wszystko na to wskazuje - będzie lepszy. Podobne przekonanie wyrażał ongi wchodząc do krakowskiej kuźni po swoją przepustkę do historii polskiego przemysłu młody czeladnik kowalski Antoni Zieleniewski. Nie widzę powodów, by nam się miało nie udać.
Zbigniew Wolfram
Kraków, lato 2004